Nawigacja

Aktualności

Podhalańskie przypadki Lenina

W polskich Tatrach chętnie bywał jeden ze współtwórców zorganizowanego systemu ludobójstwa, a fakt ten był w PRL rozdęty ponad miarę i eksploatowany aż do 1990 r. Mowa oczywiście o Włodzimierzu Iljiczu Uljanowie, znanym bardziej jako Lenin, który w Poroninie miał swoje muzeum. W czasie, gdy mieszkał w Krakowie (1912–1914) wraz z żoną spędził dwukrotnie (w 1913 i 1914 r.) wakacje w Białym Dunajcu. Z wakacjami Lenina w Tatrach związane są dwie (przynajmniej) ciekawe historie. Jedna, bardziej znana, to ta o uratowaniu życia Leninowi przez przewodnika i ratownika TOPR Stanisława Gąsienicę-Byrcyna pod Zawratem w czerwcu 1914 r. Drugą przedstawiamy w tej „Migawce archiwalnej”.

Po wybuchu I wojny światowej Lenin – jako obywatel kraju z drugiej strony barykady, do tego posiadający broń – stał się na Austro-Węgrzech podejrzany i 8 sierpnia został zatrzymany na posterunku policji w Nowym Targu. Jego otoczenie rozpoczęło starania o zwolnienie Lenina, prosząc o interwencję m.in. Jana Kasprowicza i Władysława Orkana. 19 sierpnia Lenin wyszedł na wolność i wyjechał do Szwajcarii.

Po kilkudziesięciu latach niespodziewanie ujawnił się człowiek, który twierdził, że miał niemały udział w uwolnieniu przyszłego wodza komunistycznej rewolucji. Był nim niejaki Emil Wehrstein (1888–1959), urodzony w Galicji Wschodniej (w późniejszym woj. stanisławowskim) absolwent Uniwersytetu Lwowskiego i wieloletni pracownik administracji państwowej i samorządowej cesarsko-królewskiej i polskiej m.in. w Drohobyczu, Nowym Targu i Lesku. W czasie II wojny światowej żołnierz wywiadu AK, później członek Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” najpierw w Rzeszowie, a od jesieni 1945 r. w Bytomiu. Aresztowany w sierpniu 1946 r., w styczniu 1947 r. skazany na karę śmierci za szpiegostwo i zamiar „obalenia demokratycznego ustroju państwa polskiego”. W marcu tego roku Bolesław Bierut zamienił orzeczoną karę na dożywotnie pozbawienie wolności, a w czerwcu Najwyższy Sąd Wojskowy złagodził ją do 15 lat.

Sześćdziesięcioletni i schorowany Wehrstein oraz jego bliscy od 1949 r. starali się o jego przedterminowe zwolnienie. Władze były oczywiście głuche na argumenty o zagrożonym życiu i pragnieniu służby dla Polski, więc w 1951 r. rodzina przedstawiła, a skazany potwierdził podczas specjalnego przesłuchania – jak się wydaje wiarygodną – historię, która w intencji opowiadających ją osób miała stać się tzw. game changerem.

Z początkiem sierpnia 1914 r. z powodu rosyjskiej ofensywy Wehrstein został wraz z personelem starostwa powiatowego w Drohobyczu ewakuowany do Nowego Targu i objął tam stanowisko referenta ds. bezpieczeństwa. Po latach pamiętał (choć mylił miesiąc zdarzenia), że zgodnie z wydaną wtedy instrukcją o internowaniu cudzoziemców z wrogich krajów do nowotarskiego aresztu trafił Lenin. Pamiętał też, że do starosty z prośbą zwrócił się „Jan Kasprowicz, znany wówczas jako literat, o zwolnienie Włodzimierza Iljicza z aresztu sądowego. Jan Kasprowicz był to dobry przyjaciel Iljicza i to było ogólnie znane na terenie zaboru austriackiego”. Dalej Wehrstein zeznał, że starosta początkowo nie chciał Lenina zwolnić, „lecz po naradzie ze mną jako referentem do spraw bezpieczeństwa, wydał decyzję zwolnienia Iljicza pod pozorem załatwienia przez niego spraw rodzinnych. Kiedy starosta przyszedł do mnie po radę […] powiedziałem mu, że my, tzn. Polacy, winniśmy w obecnej sytuacji ratować przede wszystkiem Słowian, obojętnie kto by to był, czy Polak, czy też Rosjanin”. Kiedy starosta się wahał z obawy przed konsekwencjami, Wehrstein miał nalegać, powołując się m.in. na autorytet Kasprowicza i ostatecznie przekonać szefa do zwolnienia Lenina. O samym Leninie w starostwie nie wiedziano wiele – widziano w nim literata, któremu towarzyszyły pogłoski o pracy konspiracyjnej. Wehrstein zeznał, że widział Uljanowa wtedy w Nowym Targu, ale z nim nie rozmawiał, a po zwolnieniu nigdy już go nie spotkał. Aby uwiarygodnić swoją relację podał nazwiska kilkorga żyjących jeszcze świadków pamiętających początek I wojny na Podhalu, których PRL-owskie służby jednak nie przesłuchały. Co więcej, postanowiły tak mocno uargumentowanej prośbie nie nadawać dalszego biegu właśnie „ze względu na szczególne dane w prośbie zawarte”. Emil Wehrstein opuścił więzienie dopiero w styczniu 1954 r.

Nie można niestety nie zauważyć, że w 1914 r. dwóch Polaków wyratowało Lenina z poważnych kłopotów i bezwiednie przyłożyło się do rozlania wielkiego zła na cały świat. Tak zresztą (choć prawdopodobnie nieszczerze) podsumowała sprawę żona Wehrsteina: „Nie przesądzam sprawę, ale nie mogę też faktu tego bezkrytycznie przemilczeć i nie uważać, czy ówczesna decyzja męża mego nie miała choćby minimalnego wpływu w swych następstwach na rozwinięcie się tego Wielkiego Dzieła, którego ukoronowaniem była Wielka Rewolucja Październikowa, przeprowadzona przez genialnego Włodzimierza Iljicza Lenina”.

(na podstawie IPN Ka 1/55, t. 3;

M. Bortlik-Dźwierzyńska, Emil Wehrstein (1888–1959) [w:] Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944–1956, t. 4, red. M. Bielak, K. Krajewski, Kraków–Warszawa–Wrocław 2010, s. 661–665;

zdjęcie pochodzi ze zbiorów rodzinnych Romany Jóźkiewicz, opublikowane w ww. biogramie;

https://historia.wprost.pl/10316535/150-lat-temu-urodzil-sie-lenin-jego-pobyt-w-polskich-tatrach-byl-waznym-elementem-propagandy-prl.html

https://www.tatry-przewodnik.com.pl/blog/?slynni-przewodnicy-tatrzanscy)

do góry