W najnowszym numerze „CzasyPisma“ polecamy artykuł dr. hab. Grzegorza Bębnika „Z historii niemieckich list proskrypcyjnych dla Polski“. Autor jest historykiem, pracownikiem Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Katowicach.
Historię proskrypcji należałoby rozpocząć staroświeckim i nieco pretensjonalnym „już starożytni Rzymianie…” I nie byłoby w tym ani krzty przesady; to przecież wynalazkiem Korneliusza Sulli, przejętym następnie przez tzw. Drugi triumwirat, było umieszczanie na rzymskim Forum tablic z nazwiskami politycznych przeciwników (tabulae proscriptionis). Osoba proskrybowana w ten sposób mogła zostać w majestacie prawa zgładzona przez dosłownie każdego chętnego, a majątek tak wyeliminowanego politycznego przeciwnika stawał się własnością zabójcy.
W numerze ponadto tekst dr. Konrada Graczyka „Jeden z (nie)wielu. Sprawa karna nazistowskiego prokuratora Gerharda Pchalka“. Autor jest adiunktem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i pracownikiem Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie .
Niewielu nazistowskich sędziów i prokuratorów poniosło odpowiedzialność karną za swoją działalność w okresie III Rzeszy. Do skazania nazistowskich prawników doszło w jednym z procesów norymberskich w 1947 r. przed amerykańskim trybunałem wojskowym. Oskarżono wówczas szesnaście osób pracujących w ministerstwie sprawiedliwości Rzeszy, sądach specjalnych oraz Trybunale Ludowym. Skazano dziesięć z nich, w tym trzy pracujące w sądach specjalnych. W Republice Federalnej Niemiec prowadzono w sumie 22 postępowania przeciwko sędziom i prokuratorom III Rzeszy, nie zapadł jednak żaden prawomocny wyrok skazujący sędziego orzekającego w sądzie specjalnym ani prokuratora występującego przed tą instancją. Odmiennie kwestia ta prezentowała się w Niemieckiej Republice Demokratycznej, o czym świadczy sprawa Gerharda Pchalka, prokuratora pełniącego służbę w śląskiej prokuraturze w latach 1941–1944.