Z pewnością skala lęków była inna wśród Polaków zamieszkujących wschodnie województwa kraju, a inna w centralnej i zachodniej Polsce. W Wielkopolsce, okrutnie i bezwzględnie traktowanej przez reżim nazistowski do ostatnich dni okupacji, większość ludzi przedkładała – jak to wówczas mówiono – „sowiecką grypę” nad „niemiecką dżumę”. Nikt nie miał wątpliwości, że przetaczanie się frontów, przemarsze wojsk, kwaterowanie oddziałów tyłowych wiążą się z eskalacją przemocy, ryzykiem utraty majątku, a nawet życia, ale – jak się miało okazać – bezpośrednio po wyparciu Niemców, zachowanie żołnierzy sowieckich nie budziło większych zastrzeżeń.