Nawigacja

Armia Czerwona na ziemiach polskich po 1944 roku

Maciej Korkuć: Bezkarność w zniewolonym kraju

Sierpień 1945 r. Gmina Oświęcim. Do domu gospodarza Franciszka Pacyny przychodzi uzbrojony sowiecki żołnierz. Wyprowadza go ku rzece Macosze. W domu zostaje ośmioletni syn. Zaniepokojony tym, że tata tak długo nie wraca idzie go szukać. Znajduje ojca w zaroślach. Przerażony woła sąsiadów ale ojciec już nie żyje. Zaraz potem mieszkańcy składają zeznania o tym, co zaszło 15 sierpnia 1945 r. Mówią wprost, że Rosjanin nad rzekę „wyprowadził Pacynę, tam go zastrzelił wystrzałem karabinu w głowę, którą nabój zupełnie rozsadził, po czym zabrał zabitemu zegarek, posiadane pieniądze (w jakiej ilości nie wiadomo), zdjął i zabrał buty i tak go pozostawił w zaroślach”.

  • Fot. Maciej Korkuć (IPN)
    Fot. Maciej Korkuć (IPN)

Władza spisze raport, przekaże dalej i nikt nic z tym nie zrobi. Ludzie się bali zwycięzców. O ich zbrodniach nie będzie wolno mówić przez następne 45 lat.

Niewygodna prawda

Sowieccy żołnierze zachowywali się jak w podbitym kraju. Brali co chcieli, wykorzystując to, że mieli siłę, broń, i posłuszne komunistyczne władze. Dokonanych przez sowieckich żołnierzy zabójstw, rabunków, ale także gwałtów na dziewczynach i kobietach w różnym wieku, były w samej Małopolsce tysiące.

Władze i struktury aparatu bezpieczeństwa były osadzone przez komunistów, których marionetkowa władza nad Polską istniała właśnie dzięki obecności Armii Czerwonej, NKWD i innych służb sowieckich. Tworzone przez komunistów bezpieka i milicja w pierwszym rzędzie miały się zajmować zwalczaniem oporu ludności przeciw nowym porządkom, a nie zapewnieniem im rzeczywistego bezpieczeństwa. Z reguły obawiano się interwencji wobec żołnierzy sowieckich.

 

do góry